Nastały sądne dni dla toruńskiego żużla. Widmo spadku do I ligi stało się prawdopodobne jak nigdy wcześniej. Przed Get Well derby, które koniecznie trzeba wygrać, żeby przedłużyć szanse na utrzymanie. Potem pozostaje czekać na rozstrzygnięcia meczu w Lesznie i decyzję Ekstraligi ws. ROW-u Rybnik
Cały sezon pokazywał, że tak może się stać. Torunianie co i rusz dawali znać, że nie ma co w tym roku liczyć na dobry wynik. Nim będzie utrzymanie, które wcale nie musi być oczywiste i nie musiało do niego dojść. Gdyby nie afera dopingowa z Grigorijem Łagutą, torunianie w derbach jechaliby o przysłowiową pietruszkę.
Tymczasem okazuje się, że torunianie mogą jeszcze się w lidze utrzymać. Aby tak się stało, muszą wygrać w niedzielę z GKM-em Grudziądz, ROW Rybnik nie może zdobyć punktów w Lesznie, a Ekstraliga odjąć Ślązakom „oczka” w ligowej tabeli. Wiemy już, że trzeci punkt znajdzie odzwierciedlenie w rzeczywistości po zakończeniu 14. kolejki. Ekstraliga nie ma zamiaru czekać na decyzję POLADY, bo to wpłynęłoby na zbombardowanie rozgrywek.
Nie jest też przesądzone, że ROW nie zdobędzie w Lesznie ani jednego punktu. Rybniczanie, chociaż osłabieni, nadal są bardzo groźni i mogą sprawić niespodziankę. Co więcej, w tej chwili są zmotywowani jak chyba nigdy wcześniej w tym sezonie.
Co to oznacza? Przede wszystkim to, że Get Well musi wygrać derby z Grudziądzem, by we względnym spokoju oczekiwać na rozstrzygnięcia w Lesznie i decyzję Ekstraligi. Nie jest jednak oczywiste, że te derby będą zwycięskie. Jak wiadomo, Grudziądz ostatnimi czasy jest w coraz lepszej formie. Kapitalnie jadą liderzy, czyli Antonio Lindbaeck i Artiom Łaguta. Nieco słabiej idzie Krzysztofowi Buczkowskiemu i Krystianowi Pieszczkowi. Zawodzi z kolei Rafał Okoniewski. Tych zawodników łączy jednak jedno. Wszyscy na MotoArenie lubią jeździć i zwykli zdobywać na niej dużo punktów. Trudno wskazać zawody, w których Pieszczek w Toruniu przywiózłby mniej niż dziesięć „oczek”. Podobnie można mówić o Linbaecku i Łagucie.
To poważny problem dla torunian, którzy od początku sezonu nie mogą się odnaleźć na własnej nawierzchni. Co więcej, teraz są jeszcze osłabieni. Wiemy, że w składzie zabraknie Grega Hancocka i Adriana Miedzińskiego. Niepewni są również bracia Holderowie, Paweł Przedpełski i ostatnio Michael Jepsen Jensen. Bardzo trudno wskazać zawodnika, który mógłby być liderem toruńskiej ekipy.
Wszystko wskazuje na to, że kluczową rolę w tym spotkaniu mogą odgrywać juniorzy obu drużyn. Co prawda, najsłabsi w tym sezonie są toruńscy młodzieżowcy, ale spisują się najlepiej w zawodach juniorskich. Co więcej, nie ma co ukrywać, że Mike Trzensiok i Kamil Wieczorek raczej nie mogą się równać z Igorem Kopciem-Sobczyńskim i Danielem Kaczmarkiem, którzy pojadą na własnym torze. Zresztą widać, że Sobczyński odbudował się po przyjściu Jacka Frątczaka do klubu.
Menedżer z Zielonej Góry do drużyny wprowadził sporo charyzmy i zaszczepił w niej dobrego ducha. To może być broń, która okaże się skuteczna w meczu derbowym. Pewne jest jedno – czy ten duch będzie, czy też nie, będzie to niezwykle stresujące spotkanie. Mecz rozpocznie się o 16:30 i pozostaje mieć nadzieję, że dwie godziny później wszyscy będą mogli odetchnąć z ulgą i we względnym spokoju oczekiwać na rozstrzygnięcia meczu ROW Rybnik – Unia Leszno. Potem wyda wyrok Ekstraliga. Od tego wszystkiego będzie zależeć siódme miejsce Get Well, które da nadzieje na utrzymanie w najlepszej lidze żużlowej świata.