Ósma edycja Grand Prix Polski na toruńskiej MotoArenie ponownie zgromadziła komplet widzów. Ci, co przyszli zobaczyli kapitalne ściganie na najwyższym światowym poziomie, okraszone zwycięstwem Polaka. Patryk Dudek wygrał toruński turniej w pięknym stylu, czym potwierdził, że w pełni zasługuje na miejsce w czołówce cyklu Grand Prix
Patryk Dudek to bezapelacyjnie bohater sobotniego wieczoru dla wszystkich kibiców w Polsce. Zielonogórzanin od początku sezonu prezentował się w swoim pierwszym sezonie w Grand Prix bardzo solidnie, co zaowocowało tym, że przed zawodami w Toruniu znajdował się na drugim miejscu w klasyfikacji przejściowej. Startem w Grodzie Kopernika potwierdził tylko to, że jest w wysokiej formie i w pełni zasługuje na medal IMŚ. Jego zdobycie może stać się faktem już za dwa tygodnie w Melbourne. Przejdźmy jednak do tego, co działo się w Toruniu w sobotę, a działo się naprawdę sporo i to m.in. za sprawą reprezentantów Polski.
Ci w pierwszej serii zawodów wypadli dobrze. Swoje biegi wygrali Bartosz Zmarzlik oraz Paweł Przedpełski. Do pełni szczęścia brakowało zwycięstw Dudka i Macieja Janowskiego. Ci przywieźli do mety tylko po jednym punkcie. Zaskakująco dobrze w zawody wszedł Vaclav Milik. Czech w pierwszym swoim biegu pokonał nie tylko Macieja Janowskiego, ale także mizernego w Toruniu Antonio Lindbaecka i Maxa Fricke’a. Swoją dobrą formę potwierdził w kolejnym starcie, przywożąc za plecami pretendenta do tytułu mistrzowskiego Jasona Doyle’a oraz Pawła Przedpełskiego. Tym samym z kompletem punktów stał się liderem klasyfikacji turnieju. Został pokonany dopiero w trzecim starcie, kiedy przyszło mu ruszyć do walki z czwartego, najgorszego w sobotę, pola startowego. Milik jednak pewnie wszedł do półfinału, gdzie defekt odebrał mu miejsce w finale.
Wróćmy jednak do biało-czerwonych. O ile Maciej Janowski nie potrafił się odpowiednio przełożyć do toruńskiej nawierzchni, to pozostali jego koledzy już owszem. Bardzo dobrze sprzęt spasował Patryk Dudek, który do końca serii zasadniczej tylko raz oglądał plecy rywala. Wysoko i równo punktowali również Przedpełski, Zmarzlik i Piotr Pawlicki, co dało im miejsce w półfinale. Tam niestety zabrakło szczęścia. Pawlicki wystartował w pierwszym biegu półfinałowym wraz z Dudkiem, Jasonem Doylem oraz Matejem Zagarem. Z początku wyglądało na to, że w finale zamelduje się dwóch Polaków, ale leszczynianina szybko minął Doyle, a następnie dopadł go również Słoweniec. Podobnie sytuacja miała się w wyścigu dwudziestym drugim. Najlepiej spod taśmy wyszedł najgorzej usytuowany Paweł Przedpełski, który jeszcze na pierwszym wirażu wiózł za sobą rywali. Na trasie popełnił jednak jeden błąd odchodząc od krawężnika, co skrzętnie wykorzystał Woffinden, który udanym manewrem nożycowym minął torunianina. Na ostatnim okrążeniu zrobił to jeszcze Zmarzlik i to zawodnik Stali zameldował się z finale.
Tam najlepiej spod taśmy wyszedł Dudek, który prowadzenia nie oddał już do końca. Za jego plecami toczyła się zażarta walka o drugie miejsce pomiędzy Zmarzlikiem, Woffindenem oraz Zagarem. Cała trójka jechała w kontakcie, co sprzyjało mijankom. O mały włos, a doprowadziłyby one do czwartego miejsca Zmarzlika. Gorzowianina najpierw minął Brytyjczyk, a potem Zagar. Na szczęście na ostatnim okrążeniu Zmarzlik okazał się sprytniejszy od Zagara i wpadł na linię mety na trzeciej pozycji.
– To jest piękne, wspaniałe uczucie – mówił po zawodach Patryk Dudek. – Każdy sportowiec, który wygrywa, wie jak to smakuje. Szczególnie jeśli jeździmy w mistrzostwach świata. To jest jeszcze lepsze niż zdobycie mistrzostwa Polski. Nawet nie wiem jak opisać to zwycięstwo. Cieszę się, że mam to już za sobą i ludzie nie będą mnie pytać, kiedy w końcu wygram. Cieszę się, że to się stało, i że stało się to w Polsce. Jestem bardzo szczęśliwy.
Dzięki zwycięstwu w Toruniu, Dudek umocnił się na drugim miejscu w klasyfikacji generalnej cyklu Grand Prix. Obecnie ma na swoim koncie 128 punktów i traci do Jasona Doyle’a aż 24 oczka. To znaczy, że Australijczykowi tylko zupełny kataklizm mógłby odebrać mistrzostwo. Nie wydaje się prawdopodobne, by Polak miał też powody, by obawiać się o srebrny medal. Nad trzecim Taiem Woffindenem ma aż trzynaście punktów przewagi, co jest bardzo dużą zaliczką przed turniejem w Melbourne.
Nieudany występ Macieja Janowskiego poskutkował tym, że wrocławianin spadł na czwarte miejsce w klasyfikacji generalnej. Do trzeciego Woffindena traci tylko dwa „oczka” i sprawa brązowego medalu rozwiąże się dopiero w ostatnim turnieju. W przypadku, gdyby obaj kandydaci do niego zawiedli, może jeszcze o niego powalczyć Bartosz Zmarzlik, który do Brytyjczyka traci siedem punktów. Zapowiada się nam zatem arcyciekawa końcówka tego arcyciekawego sezonu Speedway Grand Prix.
Wyniki:
1. Patryk Dudek – 18 (1,3,2,3,3,3,3)
2. Tai Woffinden – 15 (1,2,3,1,3,3,2)
3. Bartosz Zmarzlik – 14 (3,2,2,2,2,2,1)
4. Matej Zagar – 11 (2,0,3,2,2,2,0)
5. Vaclav Milik – 11 (3,3,1,2,2,d)
6. Piotr Pawlicki – 10 (2,3,0,2,3,0)
7. Jason Doyle – 10 (3,1,0,3,2,1)
8. Paweł Przedpełski – 10 (3,2,2,1,1,1)
9. Peter Kildemand – 8 (0,2,2,1,3)
10. Emil Sajfutdinow – 7 (1,3,3,0,0)
11. Chris Holder – 7 (2,1,3,0,1)
12. Maciej Janowski – 5 (1,0,0,3,1)
13. Martin Vaculik – 5 (w,0,1,3,1)
14. Max Fricke – 4 (2,1,1,w,-)
15. Martin Smolinski – 2 (0,1,0,1,0)
16. Antonio Lindbaeck – 1 (0,0,1,0,0)
17. Bartosz Smektała – 0 (0)
18. Igor Kopeć-Sobczyński – NS
(Źródło wyników: sportowefakty.wp.pl)