Zwycięstwem Nickiego Pedersena zakończyła się pierwsza runda cyklu SEC, na toruńskiej MotoAernie. Tuż za nim uplasował się reprezentant miejscowych – Paweł Przedpełski
Cóż to był za zawody! Lepszej inauguracji cyklu SEC, toruńscy kibice nie mogli sobie wyobrazić. Drugie miejsce ich ulubieńca –Pawła Przedpełskiego smakuje jak pierwsze, jeśli weźmie się pod uwagę, że w finałowej gonitwie uległ tylko samemu Nickiemu Pedersenowi, przywożąc za plecami dwie torpedy: rosyjską i szwedzką, czyli Emija Sajfutdinowa i Antonio Lindbaecka.
Zacznijmy jednak od samego początku. Nie obyło się w nim bez niespodzianek, bo w pierwszym biegu faworyzowany Nicki Pedersen musiał uznać wyższość Antonio Lindbaecka, który miał być czarnym koniem wczorajszych zawodów, a okazało się, że był jednym z rozdających karty. Co zaś się tyczy Polaków to spisywali się w pierwszej serii raczej przeciętnie. Wyjątkiem od tej reguły był Paweł Przedpełski, który w trzeciej gonitwie długo trzymał w szachu Emila Sajfutdinowa. Niestety to Rosjanin okazał się szybszy w tym wyścigu i zaczął zawody od trójki. Przedpełski musiał na nią poczekać do biegu szóstego, w którym nie dał szans Tomaszowi Gollobowi, Piotrowi Protasiewiczowi i Martinowi Smolinskiemu.
Motoarena z pewnością jest dla Petera Kildemanda torem pechowym. W ostatnim starcie na toruńskim stadionie Duńczyk upadał dwa razy… i zawsze kończyło się to wykluczeniem. Historia zatoczyła koło również na inauguracji SEC. W ósmej gonitwie wieczoru Kildemand upadł na pierwszym łuku drugiego okrążenia po walce z Vaclavem Milikiem i Antonio Linbaeckiem. „To była trudna sytuacja.” – komentował całe zdarzenie Duńczyk – „To jedyna rzecz, którą mogłem zrobić w tej sytuacji. Gdybym nie upadł to prawdopodobnie skończyłbym na bandzie, a wtedy konsekwencje mogłyby być dużo poważniejsze.” Na szczęście duńskiemu „pająkowi” nic się nie stało, jednak został wykluczony przez Kristera Gardella z powtórki.
Do kolejnych kontrowersji doszło w wyścigu jedenastym, w którym nie mogło w takiej sytuacji zabraknąć… Nickiego Pedersena. Duńczyk upadł na tor w pierwszym łuku pierwszego okrążenia, po ostrej walce z Przemysławem Pawlickim. Publiczność nagrodziła Pawlickiego za to gromkimi brawami, a chwilę potem wygwizdała wstającego z toru Pedersena. Pomiędzy zawodnikami nie było kontaktu, mimo to szwedzki arbiter zdecydował się puścić powtórkę w pełnym składzie. A w niej znów doszło do upadku. Tym razem poważniejszego. Spowodował go nie kto inny jak Nicki Pedersen. Zawodnik leszczyńskiej Unii uderzył swoim tylnym kołem w przednie Piotra Protasiewicza i Polak zaliczył potężny dzwon. Całe szczęście wyszedł z tego cało i w powtórce był gotów do całkiem niezłej jazdy, która przyniosła mu dwa punkty.
Do końca widzieliśmy już tylko znakomitą walkę w wykonaniu wszystkich zawodników. Bezapelacyjnie serię zasadniczą wygrał Emil Sajfutdinow, który nie znalazł w pierwszych pięciu biegach pogromcy. Tuż za nim uplasował się znakomity wczoraj Antonio Lindbaeck. Ta dwójka zapewniła sobie tym samym pewne miejsce w finale toruńskiego turnieju. O dwa pozostałe miejsca musieli między sobą zawalczyć Peter Kildemand, Nicki Pedersen, Grigorij Łaguta oraz Paweł Przedpełski, i to właśnie młody torunian przekroczył linię mety biegu barażowego, na pierwszej pozycji. Towarzyszyła mu przy tym ogromna wrzawa jaką mu zgotowali kibice. Tuż za nim bieg ukończył Nicki Pedersen, który do końca odpierał ataki Grigorija Łaguty.
Wielki finał, jak wiadomo, lubi rządzić się własnymi prawami. Nie inaczej było i tym razem. Znakomity w serii zasadniczej Emil Sajfutdinow, musiał uznać wyższość Nickiego Pedersena oraz Pawła Przedpełskiego, z którym tasował się miejscami niemal przez cały bieg. W walce zupełnie nie liczył się Antonio Lindbaeck, który tak skomentował swój finałowy występ: „Doszedłem do finału, więc to były dla mnie dobre zawody. Ale chciałem wygrać. Niestety w finale przegapiłem start i potem było już ciężko dogonić rywali. Samo życie.”
Swoimi przemyśleniami na temat zawodów podzielił się również sam ich zwycięzca, Nicki Pedersen. Duńczyk nie krył rozczarowania z powodu zachowania torńskich kibiców, którzy gwizdali na niego przy każdej nadażającej się okazji. – „Nie rozumiem zachowania widzów. „Do wszystkich narzekających, przestańcie wreszcie płakać. Fani przychodzą aby obserwować żużel, który jest sportem kontaktowym. Kiedy jesteś z przodu, masz prawo blokować tych jadących z tyłu i na tym polega ściganie. Prowadzący nie powinien zamykać gazu, ponieważ takie są zasady. Jest mnóstwo kibiców, którzy chwalą mnie za mój charakter. To napawa mnie dumą. Oczywiście zawsze będą tacy, którzy będą narzekać, ale ich gwizdy tylko mnie motywują i sprawiają, że chce jechać lepiej. Jestem zawodnikiem, który nie musi niczego udowodnić. Jeżdżę od 25 lat i co jeszcze mogę zrobić? Jeśli będziesz zanudzał ludzi, to nie będą przychodzić cię oglądać. Trzeba mieć charakter. Czasem będą cie wyzywać, ale na końcu będą klaskać.”
Radości z drugiego miejsca nie krył Paweł Przedpełski: „Ciężko mi jest uwierzyć w ten sukces. Jest ogromny przy takiej stawce i na własnym torze. Drugie miejsce naprawdę mnie zadawala i czuję się jakbym wygrał, także jestem zadowolony. Przede wszystkim dziękuję chłopakom z One Sport za zaufanie. Gratuluję Emilowi i Nickiemu. Z tego miejsca chciałbym też podziękować moim mechanikom. Dzisiaj wykonali naprawdę super robotę. Dziękuję również moim rodzicom za wsparcie oraz wszystkim sponsorom.”
Swoim wyczynem Przedpełski zdobył także uznanie w oczach zwycięzcy, który tak wypowiadał się na jego temat po zawodach: „Paweł Przedpełski jest bardzo dobry w Toruniu. Jest jednym z najlepszych zawodników w tej drużynie. Jeśli ma dzień może zrobić wszystko. To bardzo młody gość, zatem nie ciązy na nim duża presja. Jest dobry w Toruniu, ale potrzebuje jeszcze dużo lekcji na torze. Jest bardzo szybki, ale potrzebuje jeszcze doświadczenia. Mam nadzieję, że jest profesjonalistą i je zdobędzie bez problemu. Życzę mu powodzenia.”
Po toruńskiej rundzie liderem klasyfikacji generalnej SEC został Emil Sajfutdniow, który broni w tym roku mistrzowskiej korony. „Cieszę się, że jestem na podium. Zdobyłem szesnaście punktów, także nie jest źle.”
Rosjanin odniósł się także do swojego startu w dzisiejszych zawodach: „Mówiłem Nickiemu, że speedway jest dziwny, bo wygrywasz i wygrywasz a potem nagle nadchodzi porażka. Oczywiście, próbowałem atakować po szerokiej i nie odpuszczać, ale tam już było a dużo materiału aby się napędzić. Fajny turniej, w którym osiągnąłem dobry wynik. Cieszę się, że tak się skończyło i dziękuję wszystkim za rywalizację.”
Tak oto zakończyło się żużlowe święto w Toruniu. Kolejne edycje SEC odbędą się w Kumli za miesiąc, i w Guestrow za dwa. Do Polski z cyklem wrócimy dopiero na jego zakończenie. Wielki finał będzie miał miejsce we wrześniu w Ostrowie.
Wyniki pierwszej rundy SEC w Toruniu:
1.Nicki Pedersen (Dania) – 15 (2,2,3,3,2,3)
2. Paweł Przedpełski (Polska) – 12 (2,3,2,1,2,2)
3. Emil Sajfutdinow (Rosja) – 16 (3,3,3,3,3,1)
4. Antonio Lindbaeck (Szwecja) – 12 (3,1,3,2,3,0)
5. Grigorij Łaguta (Rosja) – 9 (0,3,3,2,1) + 3. miejsce w barażu
6. Peter Kildemand (Dania) – 10 (3,w,1,3,3) + 4. miejsce w barażu
7. Artiom Łaguta (Rosja) – 8 (2,1,2,3,0)
8. Piotr Protasiewicz (Polska) – 8 (1,2,2,1,2)
9. Vaclav Milik (Czechy) – 7 (0,2,2,0,3)
10. Tomasz Jędrzejak (Polska) – 6 (1,3,0,2,0)
11. Tomasz Gollob (Polska) – 6 (2,1,1,1,1)
12. Przemysław Pawlicki (Polska) – 5 (1,2,0,0,2)
13. Martin Vaculik (Słowacja) – 5 (1,1,0,2,1)
14. Janusz Kołodziej (Polska) – 4 (3,0,0,1,0)
15. Hans Andersen (Dania) – 2 (0,0,1,0,1)
16. Martin Smolinski (Niemcy) – 1 (0,0,1,0,0)
17. Adrian Miedziński – NS
18. Kacper Gomólski – NS