Jakiś czas temu informowaliśmy o problemach Jacka Holdera spowodowanych nowymi przepisami ustanowionymi przez PGE Ekstraligę. Jak się okazuje, komplikacje dotyczą także jego brata, który w nadchodzącym sezonie ma stanowić filar ekipy Get Well Toruń. Chrisowi Holderowi grozi nawet zawieszenie
Problemy z nowymi przepisami nie opuszczają braterskiego duetu Holderów. Po prawnych ekscesach Jacka Holdera, kłopoty dosięgnęły jego starszego brata – Chrisa.
Przypomnijmy, że od sezonu 2017 władze Ekstraligi Żużlowej wymagają od zawodników oświadczeń ich zagranicznych klubów, w których mają one uznawać polskie rozgrywki za priorytetowe. Tym samym w przypadku konieczności przełożenia meczu w Polsce, kluby zza granicy będą musiały dostosować termin swoich meczów do polskich lig. Nie jest niczym dziwnym, że promotorzy z mozołem i dużą niechęcią wystawiają swoim zawodnikom takie zaświadczenia, a sami żużlowcy muszą się sporo napocić, by zadowolić włodarzy wszystkich klubów.
Jak podały we wtorek wp.sportowefakty.pl, paru zawodników miało nie podać prawdy w wymaganych zaświadczeniach. Mowa tutaj o Jasonie Doyle’u (Falubaz Zielona Góra), Fredriku Lindgrenie (ROW Rybnik) oraz Chrisie Holderze – kapitanie toruńskiego zespołu.
Według wp.sportowychfaktów.pl, wymienieni zawodnicy nie otrzymali od swoich angielskich klubów wymaganych zaświadczeń, a mimo to podpisali umowy ze swoimi polskimi pracodawcami, jednocześnie zaświadczając, że nie są zatrudnieni na Wyspach. Z kolei angielskie media wbrew deklaracjom zawodników, donosiły o tym, że Holder porozumiał się z King Lynn Stars, Doyle zostaje w Swindon Robins, a Lindgren dalej będzie reprezentował Wolverhampton Wolves. W związku z powyższym, wszystkim zawodnikom grozi zawieszenie.
– Sprawa rzeczywiście jest, ale w nieco innym kontekście – mówi w rozmowie z toruńskimi „Nowościami” Jacek Gajewski, menedżer Get Well.- W listopadzie, gdy Chris Holder podpisywał z nami kontrakt, nie miał jeszcze podpisanej umowy w Anglii. Niczego więc nie nakłamał. Sprawa jego występów na Wyspach przeciągała się, bo miał za wysoką średnią dla dotychczasowej drużyny z Poole. Kings Lynn odezwało się do niego później. Oczywiście zdajemy sobie sprawę, że Holder musi teraz załatwić oświadczenie angielskiego klubu, bo bez tego, po pierwszym starcie od razu by „wisiał”. Na szczęście zdążył wrócić już z Australii do Wielkiej Brytanii i właśnie tym się zajmuje. Sądzę, że to kwestia kilku dni, kiedy sprawę będziemy mogli uznać za zakończoną.
Jeszcze nie wiadomo, jaki finał przybierze sprawa. O wszystkich nowych faktach będziemy informować na bieżąco.
(Źródło: Nowości)