Rundę rewanżową PGE Ekstraligi, Get Well Toruń rozpoczęło od starcia z ROW-em Rybnik. Zawody od początku do końca przebiegały po myśli gospodarzy i to oni dyktowali warunki bezradnym gościom. Wiele wskazuje na to, że torunianom nareszcie udało się wkroczyć na właściwe tory i ustabilizować formę
Po pamiętnym laniu w Gorzowie toruńska drużyna zmieniła się nie do poznania. Jeśli parę tygodni wcześniej daleko im było miana kandydatów do medalu, to teraz z całym przekonaniem można stwierdzić, że to drużyna aspirująca do najwyższych lokat. Potwierdza to zresztą niedzielne spotkanie z beniaminkiem z Rybnika, który do najsłabszych nie należy.
Przed spotkaniem kibiców martwiły nazwiska jeźdźców z Rybnika, a w szczególności tych, którzy mieli w przeszłości epizod w Toruniu – czyli praktycznie wszystkich seniorów (z wyjątkiem Andreasa Jonssona, który z aniołkiem na piersi jeździł jeszcze na stadionie przy ulicy Broniewskiego i Damiana Balińskiego). Każdy z powodzeniem mógł zagrozić torunianom, bo tor nie był im obcy. Zdaje się, że sztab szkoleniowy z Torunia przewidział to i przygotował nawierzchnię trochę inaczej. Było twardo, ale też szybko, a na prostych po odsypaniu „szlaki” pojawiały się przyczepne pasy, z których pewnie korzystali gospodarze. Przyjezdni z kolei nie mogli dostosować się do warunków panujących na torze, czego skutkiem jest to, że nie odnieśli ani jednego zwycięstwa biegowego.
Jedynym pozytywem po stronie rybniczan była postawa Grigorija Łaguty, który jeszcze rok temu na MotoArenie jeździł w roli gospodarza. Rosjanin był dobrze spasowany z nawierzchnią już od pierwszych biegów i jako jedyny potrafił przyjechać na metę przed „Aniołami” Reszta liderów zespołu ze Śląska zawiodła całkowicie.
„Anioły” rozpoczęły egzekucję już w pierwszym biegu, w którym Martin Vaculik i Kacper Gomólski pokonali w stosunku 4:2 Kacpra Worynę (zastępującego Adreasa Jonssona wykluczonego za dotknięcie taśmy) oraz Damiana Balińskiego. Prowadzenie udało się podwyższyć dopiero cztery biegi później. Najpierw Chris Holder z Adrianem Miedzińskim przywieźli Jonssona i Balińskiego na 4:2, potem podwójnie nad parą Max Fricke – Rune Holta tryumfowali Paweł Przedpełski i Greg Hancock, a w biegu siódmym swoje „trzy grosze” dodali Vaculik z Gomólskim, którzy ponownie pokonali rywali 4:2. Torunianie zdobyli bezpieczne prowadzenie w meczu i bez problemów je powiększali. Najlepszym zawodnikiem „Aniołów” został Greg Hancock. Popularny „Grin” zakończył zawody z czternastoma punktami. Nie zawiedli również Chris Holder (12 punktów), Martin Vaculik (10) oraz Paweł Przedpełski, który nareszcie odzyskał świetną formę i zdobył dwanaście punktów!
– To był dobry dzień dla naszej drużyny. Dla mnie ciężki to był weekend, bo dzień wcześniej miałem jeszcze finał Speedway Best Paris. Na szczęście tor dzisiaj był przygotowany perfekcyjnie. Wystarczyło się tylko dobrze przełożyć i jechać – mówił po meczu „Grin”.
Niepokojem może natomiast napawać postawa Adriana Miedzińskiego. Torunianin pojawił się na torze tylko trzy razy i zdobył tyle samo punktów. Sam zawodnik nie jest jednak zaniepokojony.
– Nie jeździłem ostatnio za dużo – mówił po meczu Miedziak. – Odpuściłem sobie starty w Szwecji. Pozmieniałem trochę w swoich silnikach. Zmieniany był również tor. Chciałem tak pokombinować ze sprzętem, żeby były lepsze starty, ale na razie nie są do końca dobre. Ten silnik, który najlepiej się sprawował leżał dzisiaj w kącie, bo nie miałem go gdzie przetestować. Teraz po kombinacjach ze sprzętem wiem, że muszę wrócić z niektórymi sprawami do starych rozwiązań. Wiem, że na pewno sobie poradzę. Musiałem podjąć ryzyko ze zmianami w sprzęcie, a mój słaby wynik, to są jego konsekwencje. Będzie jednak już tylko lepiej.
Po meczu w Toruniu czas na zamianę ról. Już 12 czerwca torunianie wyruszą do Rybnika, by tam rozegrać zaległy mecz pierwszej kolejki PGE Ekstraligi. Nie należy się spodziewać łatwego starcia. Rybniczanie są na swoim torze piekielnie groźni. Mimo to „Anioły” z taką postawą mają spore szanse na wywiezienie ze Śląska trzech punktów.
ROW Rybnik – 34
1. Andreas Jonsson – 5 (t,2,2,1,0)
2. Damian Baliński – 3+1 (2,0,1*,-,-)
3. Max Fricke – 7 (2,0,2,2,1,1)
4. Rune Holta – 3+2 (1*,1,1*,0)
5. Grigorij Łaguta – 11+1 (2,2,3,1*,3,d)
6. Robert Chmiel – 1+1 (1*,-,0)
7. Kacper Woryna – 3+1 (0,2,1*,0,0)
Get Well Toruń – 56
9. Martin Vaculik – 10+1 (3,3,0,2,2*)
10. Kacper Gomólski – 5 (1,1,3,0,-)
11. Chris Holder – 12+2 (3,3,1*,3,2*)
12. Adrian Miedziński – 3 (0,1,2,-)
13. Greg Hancock – 14+1 (3,2*,3,3,3)
14. Paweł Przedpełski – 12+2 (3,3,2*,1*,3)
15. Dawid Krzyżanowski – 0 (0,0,0)