Chris Holder to jeden z filarów toruńskiej drużyny, który jej barw broni już od dekady. Na tym może jednak się ta piękna historia skończyć. O odejściu Australijczyka w środowisku mówiło się już dwa lata temu, kiedy ten miał za sobą słabszy sezon. Dostał jednak szansę od właścicieli Get Well i ją wykorzystał w roku 2016, kiedy wraz z Gregiem Hancockiem był ojcem wicemistrzostwa Polski. Teraz jednak stare demony wróciły i „Crispy” jest cieniem samego siebie
To nie wróży, by Australijczyk zagrzał jeszcze miejsca w ekipie z Torunia. Od początku tegorocznych rozgrywek jego forma była bardzo niepewna i nie potrafił przewodzić drużynie jak przed laty. Dopiero ostatnich parę kolejek w jego wykonaniu wyglądało przyzwoicie. Trzeba jednak pamiętać, że wówczas jeździł na sprzęcie kolegów z drużyny. Jak wygląda Holder na własnych motocyklach? Wystarczy spojrzeć na turnieje z cyklu Grand Prix i jego pozycję w cyklu. Z dorobkiem 52 punktów Holder plasuje się na dwunastej pozycji i z formą jaką prezentuje raczej nie ma co liczyć na przyznanie mu przez BSI dzikiej karty na następny sezon.
Co więcej, Get Well w nadchodzącym sezonie (jeśli się utrzyma) będzie walczył o powrót na swoje miejsce w czołówce, a Holder nie jest w tym momencie zawodnikiem, który byłby solidnym wzmocnieniem w drodze na szczyt. Biorąc pod uwagę, że z drużyną pozostanie Jacek Frątczak, który nie boi się rewolucji, można się spodziewać, że miniony sezon był póki co ostatni dla Chrisa Holdera w drużynie z Torunia. Dodatkowo chęć zatrudnienia Australijczyka zgłosił Michał Świącik, prezes Włókniarza Częstochowa, który wczoraj na antenie nSport przyznał, że widziałby w swojej drużynie Chrisa Holdera.
Nie wiadomo jednak, czy transfer dojdzie do skutku. Pewne jest, że sprawa jest otwarta, i że odbędą się negocjacje.
A jakie jest Wasze zdanie? Czy Chris Holder powinien opuścić Toruń? Czekamy na Wasze głosy w ankiecie!
[poll id=”27″]